Dziś po raz pierwszy w tym roku zjedliśmy świeże zielone szparagi, a to znaczy, że zima sobie poszła na dobre i że wróci dopiero za rok.
Podobno zielone szparagi są mniej wykwintne, niż białe. Jako ich fanatyczna miłośniczka zupełnie się z tą opinią nie zgadzam. Nie rosną w kopcach z piasku, tylko na normalnej grządce. Nie trzeba ich wygrzebywać, bo całe wyrastają nad powierzchnię. Nie trzeba ich obierać, gotują się krócej. Wystarczy tylko odciąć zdrewniałe końcówki, wrzucić do wrzącej posolonej wody, 10 minut i gotowe! A ten smak! Wiosna wcielona!
Żeby nie zagłuszyć tego cennego aromatu, najlepiej degustować szparagi z delikatnymi sosami, ot na przykład...
Sos z bazylią leciutki jak chmurka
Składniki:
1 jajko
10 g mąki kukurydzianej
10 ml śmietany 8%
drobno pokrojona świeża bazylia
sól
W malutkim rondelku mieszamy żółtko, mąkę i śmietanę, rozcieńczamy dwoma łyżkami zimnej wody. Wszystko podgrzewamy nie przestając mieszać, aż do zagotowania. Jak tylko w sosie pojawiają się pierwsze bąbelki, natychmiast zdejmujemy z ognia i mieszamy jeszcze minutkę. Odstawiamy do wystudzenia. Kiedy już sos jest letni, ubijamy białko na sztywną pianę i mieszamy ją z sosem. Solimy do smaku i posypujemy bazylią.
A potem już tylko pozostaje się delektować krótkim sezonem świeżych szparagów, które, możecie mi wierzyć lub nie, wolno jeść palcami!
A ja jadłem świeże szparagi już 6-ego kwietnia! Byłem u Przyjaciół w Weronie i mnie poczęstowali szparagami dzikimi ( nie wiem do końca jak się prawidłowo nazywają). Otóż te szparagi rosną w lesie. Moi gospodarze śmiali się, że ostatnio niewiele osób zbierało te szparagi w lesie, ale za to w tym roku cały wysyp zbieraczy i że to wszystko przez magiczne słowo KRYZYS :-)
OdpowiedzUsuńA ja muszę czekać jeszcze czas jakiś, nie wiem kto twierdzi ze białe są wykwintniejsze - UWIELBIAM zielone!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Brzmi nieźle:)
OdpowiedzUsuńBiałe-nad-czerwonym: szczęściarz z Ciebie! Jednak nie ma to jak słoneczne południe, ech. A co do kryzysu, to Francuzom też on na swój sposób służy. Odkrywają na przykład, że naleśniki można zrobić z mąki, jajka i mleka, a nie gotowego proszku w pudełku, albo jeszcze lepiej, gotowego ciasta w butelce. O gotowych naleśnikach pakowanych w folię już nie wspominam... Może jeszcze kiedyś o tym na blogu napiszę, bo to dłuższy temat.
OdpowiedzUsuńJoo: no to jak? Założymy jakieś stowarzyszenie miłośników zielonych szparagów?
m_m: Jak tylko będziecie mieli okazję spróbować, to nie ma się co zastanawiać! Tylko nie jakieś tam z puszki, tylko świeże i prawdziwe. A potem razem z joo zapraszamy do naszego stowarzyszenia miłośników zielonych szparagów!