czwartek, 2 kwietnia 2009

Nesle: dlatego właśnie lubię Francję


Koncert rozpoczął się punktualnie o 20:30. Pianistka, choć nie nagrywa dla Deutsche Grammophon, przez najbliższą godzinę zauroczy słuchaczy. Dziś w programie Chopin: dwa nokturny, cztery preludia, fantazja, ballada, polonez i walc na bis. Słuchaczy jest ponad dwustu - ustawiono bardzo ciasno dwieście krzeseł, wszystkie są zajęte, a kilkanaście osób stoi jeszcze pod ścianami: są dzieci z rodzicami, grupa nastolatek z identycznymi grzywkami opadającymi na oczy, kilka staruszek w niedzielnych garsonkach, panowie z krawatami i muszkami, panie na szpilkach, jedna nawet w wieczorowej sukni.

Może wydać się to dziwne, ale scena ta nie odbywa się w filharmonii, nie jesteśmy w żadnym dużym mieście i nie mamy do czynienia ze snobistyczną elitą. To darmowy koncert zorganizowany przez burmistrza malutkiego ceglanego miasteczka Nesle położonego wśród pól rzepaku i buraków cukrowych, które liczy dokładnie 2487 mieszkańców. Z prostego rachunku wynika, że co dziesiąty mieszkaniec Nesle z własnej i nieprzymuszonej woli, zmęczony po całym dniu pracy, wypastował buty, zawiązał krawat i poszedł w środę wieczorem do ratusza na koncert muzyki klasycznej.

Może właśnie dzięki takiemu podejściu do muzyki ma się potem możliwość posłuchania klasyki najwyższych lotów w bardzo nieoczekiwanych miejscach, jak na przykład podziemne parkingi, przyjęcia weselne, czy nawet gabinet rehabilitacyjny.
- Zna pani ten balet? To "Romeo i Julia" Prokofiewa, piękne, prawda? Ale przecież pani nie jest Rosjanką, tylko Polką! Zaraz poszukamy... to czego sobie dzisiaj posłuchamy przy masażu? Wieniawski czy Górecki?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz