sobota, 28 lutego 2009

Paris: Place du Tertre


Place du Tertre na Montmartrze jest jednym wielkim targowiskiem próżności.

Mniej lub bardziej utalentowani malarze zagarnęli każdy centymetr kwadratowy powierzchni i wszyscy są autorami tych najlepszych akwarelek z widoczkami z Paryża. A jeśli nie najlepszych, to przynajmniej najbardziej oryginalnych. A jeśli nie oryginalnych, to przynajmniej z wieżą Eiffel'a dla turystów. Całe stada niedocenionych Matissów, Picassów i innych Degasów, na których świat sztuki jeszcze się nie poznał, ale poczekajcie, przyjdzie ich czas i wtedy wam dopiero pokażą! Póki co, w starych kufajkach i dżinsach na pokaz pobabranych kolorowymi farbami napastują przechodniów, bo każdy z nich jest potencjalnym zbawicielem-nabywcą różowo-błękitnego kawałka tektury.

Są wśród malarzy na placu du Tertre i tacy, co postanowili ubić interes nie tyle na własnej, co na cudzej próżności. I tak każda przeciętnej urody dziewczyna może zostać Moną Lisą w wersji ołówkowej za jedyne 20 euro. Kolor kosztuje dodatkowych 10 euro, a jeśli dzieło jest prezentem dla ukochanego i powstaje na podstawie zdjęcia, to można się spodziewać zniżki. Siedzą na składanych krzesełkach same księżne, królowe, infantki i odaliski, z nieskazitelną cerą, błyskiem w oku, lawiną gęstych włosów, które nigdy nie siwieją, wyszczuplonymi policzkami, wygładzonymi zmarszczkami. Uśmiechnięte, szczęśliwe, władcze. Kiedy już skończą pozować, patrzą z niedowierzaniem na swoje nowe twarze, a więc to ja, tak mnie widzą inni, w końcu ktoś umiał dostrzec, jaka jestem piękna! Z rulonem papieru spiętym recepturką wracają do rzeczywistości porannego odbicia w lustrze. Na składanych krzesełkach trzeba zrobić miejsce innym.

1 komentarz :

  1. Jest i ciemniejsza strona artystów z Montmartre. Mój dobry kolega, prawdziwy artysta, mieszkając jakiś czas w Paryżu próbował sobie tam dorobić podobnymi portrecikami. Niestety tubylcy szybko mu tu wybili z głowy. Przy okazji wybili mu też kilka zębów:-( Inna rzecz, że za istnienie tych wszystkich portrecistów najbardziej odpowiedzialni są turyści (czyli my ), co zgrabnie ujęłaś w poście.

    OdpowiedzUsuń