sobota, 7 lutego 2009

Amiens: Notre Dame


Leone Battista Alberti, wybitny włoski renesansowy humanista, surowo krytykował strzeliste katedry pełne ostrych łuków, szpiczastych wież, żeber i pinakli, włącznie z całym bestiarium smoków i zwierząt o ludzkich głowach, których symbolika była mu zupełnie obca. To jemu zawdzięczamy słowo gotyk, które miało oznaczać kulturę prymitywną i barbarzyńską. No ale jak tu się z panem zgodzić, panie Alberti, że średniowiecze było ciemne, duszne i przyziemne, kiedy wystarczy tylko wejść do którejkolwiek z gotyckich katedr, żeby przekonać się, jak wiele dla dwunastowiecznych budowniczych musiały znaczyć lekkość, przestrzeń i światło.

W Notre Dame w Amiens gotyk, który jego twórcy nazywali raczej stylem ostrych łuków, osiągnął swoje apogeum: perfekcja harmonii i proporcji dyktowanych regułą złotego podziału zadziwia nawet architektów drapaczy chmur, każdy kamień ma tu swoje fizyczne i symboliczne znaczenie, nie ma przypadków i żadne dlaczego nie pozostaje bez odpowiedzi. Żebrowe sklepienie zdaje się tak lekkie, że niemal lewituje nad czarno białym labiryntem posadzki. Prawie nie ma tu ścian, tylko kamienna koronka, która pozwala światłu swobodnie ześlizgiwać się po kolumnach.

Nie ma grawitacji, nie upływa czas, materia została pokonana.

Był pan kiedyś w Amiens, panie Alberti?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz