Dłonie. Szorstkie trudami drogi, z króciutkimi paznokciami, a mimo to kobiece. Składające się do modlitwy jak skrzydła białej gołębicy. Kreślące zdecydowane gesty, z nadludzką mocą, w pośpiechu. Lewa pewnie trzymająca uzdę, prawa wznosząca miecz ku niebu. Skrywające czułość w zaciśniętych pięściach, tuż obok brutalnie zerwanej linii życia. A na palcach trzy pierścienie.
Ten pierwszy, ze szczerego złota, cieniutki jak nitka, przywiązany do palca okruch bogactwa na czarną godzinę. Czymże są ziemskie skarby wobec boskiej misji? W geście hołdu wysłała go więc wdowie po najwspanialszym z francuskich rycerzy, Bertrandzie du Guesclin, który dowodząc dwudziestoosobowym oddziałem zdołał odeprzeć atak dwóch tysięcy Anglików.
Ten drugi zdarli jej z palca Burgundczycy, pod Compiègne, w chwili, gdy patrząc w oczy łucznikowi mierzącemu drżącą strzałą prosto w jej serce, zrozumiała, że nie ma odwrotu.
Ten trzeci zaprowadził ją na stos. Ciężki, mosiężny, skromnie pozłacany, bez żadnego kamienia. Prezent od rodziców, miał ją chronić jak talizman siłą wiary, wyryto na nim trzy krzyże i dwa słowa: Jhesus Maria. Oskarżą ją, że jak na wiedźmę przystało, zamknęła w tym pierścieniu potężne zaklęcie, że ma on magiczną moc i że to tylko dzięki niemu odniosła wszystkie swoje zwycięstwa. W obronie Joanna opowie jedynie o potędze wiary... i o tym, jak palcem, na którym go nosiła dotknęła Świętej Katarzyny. 1 marca 1431 r. w czasie piątego przesłuchania poskarży się sędziom, że biskup Cauchon ukradł jej ten pierścień. Dłonie Joanny wzywające Chrystusa wśród płomieni na rynku w Rouen będą zupełnie nagie.
Pierścień Joanny zniknie na 600 lat. Podobno z Rouen wywiózł go do Anglii Henry Beaufort, kardynał Winchester, który uczestniczył w procesie... tak przynajmniej twierdzi londyński dom aukcyjny Timeline Auctions, który 26 lutego 2016 r. wystawił go na sprzedaż. Cena wywoławcza: 19 000 euro. Badania potwierdziły, że pochodzi z XV w., opis się zgadza, ale jak wytłumaczyć fakt, że jest ze srebra? Po burzliwej licytacji szczęśliwym nabywcą okazał się Puy du Fou, słynny francuski park rozrywki, który ostatecznie zapłacił za pierścień Joanny 377 000 euro.
Lśnił na jej dłoni, gdy rozmawiała twarzą w twarz ze Świętymi, gdy opuszczała rodzinne Domremy, gdy w męskim przebraniu zdobyła zaufanie Karola VII na dworze w Chinon, gdy wyzwoliła Orlean i Auxerre, w czasie koronacji w Reims, gdy próbowała uciec Burgundczykom skacząc z 30-metrowej wieży zamku w Beaurevoir* i jeszcze dalej, aż do tragicznego końca. Dziś pierścień Joanny znów zabłyśnie - tym razem jako jedna z wielu atrakcji wesołego miasteczka. Zaiste, w wymyślaniu tortur dla Joanny nie znamy żadnej litości.
*to tylko 20 km od nas, niestety z zamku już nic nie zostało.
Powyższe zdjęcie oczywiście pochodzi sprzed katedry w Reims.
Ten drugi zdarli jej z palca Burgundczycy, pod Compiègne, w chwili, gdy patrząc w oczy łucznikowi mierzącemu drżącą strzałą prosto w jej serce, zrozumiała, że nie ma odwrotu.
Ten trzeci zaprowadził ją na stos. Ciężki, mosiężny, skromnie pozłacany, bez żadnego kamienia. Prezent od rodziców, miał ją chronić jak talizman siłą wiary, wyryto na nim trzy krzyże i dwa słowa: Jhesus Maria. Oskarżą ją, że jak na wiedźmę przystało, zamknęła w tym pierścieniu potężne zaklęcie, że ma on magiczną moc i że to tylko dzięki niemu odniosła wszystkie swoje zwycięstwa. W obronie Joanna opowie jedynie o potędze wiary... i o tym, jak palcem, na którym go nosiła dotknęła Świętej Katarzyny. 1 marca 1431 r. w czasie piątego przesłuchania poskarży się sędziom, że biskup Cauchon ukradł jej ten pierścień. Dłonie Joanny wzywające Chrystusa wśród płomieni na rynku w Rouen będą zupełnie nagie.
Pierścień Joanny zniknie na 600 lat. Podobno z Rouen wywiózł go do Anglii Henry Beaufort, kardynał Winchester, który uczestniczył w procesie... tak przynajmniej twierdzi londyński dom aukcyjny Timeline Auctions, który 26 lutego 2016 r. wystawił go na sprzedaż. Cena wywoławcza: 19 000 euro. Badania potwierdziły, że pochodzi z XV w., opis się zgadza, ale jak wytłumaczyć fakt, że jest ze srebra? Po burzliwej licytacji szczęśliwym nabywcą okazał się Puy du Fou, słynny francuski park rozrywki, który ostatecznie zapłacił za pierścień Joanny 377 000 euro.
Lśnił na jej dłoni, gdy rozmawiała twarzą w twarz ze Świętymi, gdy opuszczała rodzinne Domremy, gdy w męskim przebraniu zdobyła zaufanie Karola VII na dworze w Chinon, gdy wyzwoliła Orlean i Auxerre, w czasie koronacji w Reims, gdy próbowała uciec Burgundczykom skacząc z 30-metrowej wieży zamku w Beaurevoir* i jeszcze dalej, aż do tragicznego końca. Dziś pierścień Joanny znów zabłyśnie - tym razem jako jedna z wielu atrakcji wesołego miasteczka. Zaiste, w wymyślaniu tortur dla Joanny nie znamy żadnej litości.
*to tylko 20 km od nas, niestety z zamku już nic nie zostało.
Powyższe zdjęcie oczywiście pochodzi sprzed katedry w Reims.
Thank you!
OdpowiedzUsuńPuy-du-Fou to o wiele wiecej, niz wesole miasteczko.
OdpowiedzUsuń