W Mercurey wszyscy zajmują się produkcją wina, bo jak już ma się to szczęście, że się mieszka w samym sercu Burgundii wśród winnic 1er cru, nie można przecież robić niczego innego.
Nathalie Juillot, energiczna blondynka, winnicę i wyrafinowanie podniebienia odziedziczyła po dziadku Emilu. Skończyła studia rolnicze ze specjalizacją uprawa winorośli, na których to poznała Jean-Claude'a Theulot, równie zakochanego w winie, co i ona. Pobrali się, przeprowadzili do dziadkowej posiadłości, a potem trzeba się było zmierzyć z rzeczywistością: targować się z bednarzami o każdą beczkę, znaleźć wystarczająco dużo pracowników na winobrania i pilnować, żeby za często nie odpoczywali w cieniu, zimą ze zgiętymi plecami przycinać uschnięte pędy, z nieschodzącym z ust uśmiechem prezentować swoje butelki na wszelkich możliwych targach i wystawach...
Gdy wjeżdża się do Mercurey od strony Beaune, trzeba skręcić w trzecią w prawo, żeby do nich trafić. Przybity do płotu szyld Burgundy Theulot, pełny parking, kamienny dom w głębi. Nathalie zręcznie napełnia degustacyjne kieliszki, Jean-Claude w potarganym swetrze właśnie wrócił z winnicy, rok zapowiada się nie najgorzej, niewiele winorośli przemarzło. Gdy chwali się Les Croichots, uśmiecha się łagodnie mrużąc oczy.
A wino? Po prostu wyśmienite, przywieźliśmy dwanaście butelek. Zostało już tylko jedenaście.
Zawsze miałam slabość do francuskich klimatów... Więc zajrzę do Ciebie na pewno jeszcze nie raz :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie, a jak masz ochotę, to możesz mnie poobserwować klikając po prawej stronie w ''obserwuj tego bloga'', wtedy zawsze będziesz na bieżąco. Pozdrawiam moją ulubioną recenzentkę literacką!
OdpowiedzUsuńW Burgundii coraz ciężej znaleźć prawdziwych tubylców. Ogromnym problemem jest rozdrobnienie, działki po pół hektara nabyte przez zamożnych Paryżan lubiących popisywać się w towarzystwie, że mają winnicę nieopodal Lyonu. Tym bardziej trzeba chuchać i dmuchać na "tych prawdziwych". Opisanego przez Ciebie jeszcze nie piłem, ale ufam i Tobie i moim guru -autorom "win Europy", że musi być świetne. Swoją drogą Burgundy nie są winami oczywistymi, trzeba do nich dorosnąć
OdpowiedzUsuń