Widzieliśmy go na plaży w Sainte Marie, niedaleko tego półwyspu, co w listopadzie staje się wyspą i na który nie udało nam się dotrzeć. Wyprostowany w siodle, jego ramiona lśniły w słońcu jak pokryte niewidzialną zbroją. Kiedy galopował, kopyta ledwo muskały grzbiety fal i mieliśmy wrażenie, że stąpa po wodzie. Co chwilę zwalniał, przystawał, jakby się wahał, jakby nie chciał dotrzeć do celu zbyt szybko. Ocean tłumił odgłos końskich kroków, nie zostawiały śladów.
Może taki właśnie będzie Posłaniec z listem od Króla? Że to już teraz, że nadszedł czas, że pora ruszać w drogę? Wbrew całemu ludzkiemu rozsądkowi trzeba nam wierzyć, że będzie to najradośniejsza wiadomość.
Naszemu Przyjacielowi, który już wie, jak wygląda Posłaniec i dokąd prowadzi Droga.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, podróży, wartościowych doświadczeń, życzliwych ludzi
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Bardzo dziękuję za życzenia, postaram się, by się spełniły. Również życzę tego, co najlepsze w Nowym Roku, niech życie nie przestaje nas zaskakiwać.
Usuń