Mądrzy mówią, że nie powinniśmy odliczać, "wydzielać porcji życia", że każdy dzień jest nie tylko tym jedynym, ale jednym z wielu kolejnych. Tak, to kwestia punktu odniesienia i bardzo bym chciała nie myśleć o tym ostatnim wieczorze jak o pożegnaniu.
Nie wiem, czy jeszcze kiedyś się spotkamy i nawet jeśli w przypływie szalonego przekonania, że wszystko jest możliwe przeglądam czasem oferty pracy na Martynice, dobrze wiem, że nie możemy być razem. Jesteś moją Martyniką właśnie dlatego, że do Ciebie tęsknię z daleka, że czekam na Ciebie jak na wielkie święto. Nie mogłabyś być codziennością.
Jeszcze mam pod stopami Twój aksamitny piasek, jeszcze zlizuję z ust sól morskiej wody, jeszcze wypatruję w konarach przybrzeżnych drzew pierwszych świetlików, lecz kiedy słońce znika za Rocher du Diamant na Anse Mabouya wyraźnie czuję, że już zaczyna mi Ciebie brakować. Dokładnie wtedy.
Masz cudowną lekkość pisania, Twoje słowa i zdjęcia przenoszą w inny świat, inny wymiar ...
OdpowiedzUsuńGratuluję i pozdrawiam ciepło z zimnego Łąkowa :-)
Bardzo dziękuję za pozytywne słowa i cieszę się, że czasem udaje mi się zabrać czytelników w podróż. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń