niedziela, 6 grudnia 2015

Pamiętniki z Martyniki. Dzień 14. Ostatni zachód słońca.


Mądrzy mówią, że nie powinniśmy odliczać, "wydzielać porcji życia", że każdy dzień jest nie tylko tym jedynym, ale jednym z wielu kolejnych. Tak, to kwestia punktu odniesienia i bardzo bym chciała nie myśleć o tym ostatnim wieczorze jak o pożegnaniu.  

Nie wiem, czy jeszcze kiedyś się spotkamy i nawet jeśli w przypływie szalonego przekonania, że wszystko jest możliwe przeglądam czasem oferty pracy na Martynice, dobrze wiem, że nie możemy być razem. Jesteś moją Martyniką właśnie dlatego, że do Ciebie tęsknię z daleka, że czekam na Ciebie jak na wielkie święto. Nie mogłabyś być codziennością.  

Jeszcze mam pod stopami Twój aksamitny piasek, jeszcze zlizuję z ust sól morskiej wody, jeszcze wypatruję w konarach przybrzeżnych drzew pierwszych świetlików, lecz kiedy słońce znika za Rocher du Diamant na Anse Mabouya wyraźnie czuję, że już zaczyna mi Ciebie brakować. Dokładnie wtedy. 

2 komentarze :

  1. Masz cudowną lekkość pisania, Twoje słowa i zdjęcia przenoszą w inny świat, inny wymiar ...
    Gratuluję i pozdrawiam ciepło z zimnego Łąkowa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za pozytywne słowa i cieszę się, że czasem udaje mi się zabrać czytelników w podróż. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń