poniedziałek, 5 stycznia 2009

Klęska żywiołowa

Zaczęło się zupełnie niewinnie.

W Nowy Rok wieczorem na przedniej szybie mknącej Xary rozpłaszczył się pierwszy płatek śniegu, potem dołączył do niego kolejny, i jeszcze jeden. Włączyłam wycieraczki i przy wtórze rytmicznego piiip piiiip autostrada Reims - Paris zamieniła się w starą taśmę wciąganą przez magnetofon. Ruch najpierw zwolnił, a potem całkowicie zamarł.

''Obfite opady śniegu na północ od Loary spowodowały poważne utrudnienia komunikacyjne. Nie kursują pociągi, a autostrady są zablokowane przez pojazdy, które wpadły w poślizg i oczekują na przybycie pomocy drogowej. Większość północnych departamentów zadecydowała, że z powodu zbyt dużego ryzyka wypadków autobusy dowożące dzieci do szkół nie będą kursować aż do odwołania. W związku z tym przedłużone zostają świąteczne wakacje, szkoły nie będą przyjmować uczniów. Również pocztowcy zapowiedzieli, że nie wyruszą jutro na drogi...'' Uciszyłam śmiertelnie poważną panią z radia i włączyłam kolędy - świąteczny prezent od babci. O tak, Cicha Noc doskonale pasuje do okoliczności.

Wygląda mi to na zorganizowaną zuchwałą prowokację: żeby tak dobrowolnie nie jeździć na zimowych oponach i ograniczyć ilość piaskarek do minimum, nie mówiąc już o pługach śnieżnych? To tak, jakby wszyscy podświadomie czekali, że może w końcu spadnie śnieg i spełnią się marzenia o chwili samotności i spokoju, o rozgrzeszeniu z pośpiechu, że ten szalony wir, któremu pozwolili się wciągnąć, choć na chwilę się zatrzyma.

I tak oto Francja została sparaliżowana na dwa tygodnie przez 10 centymetrów śniegu.


1 komentarz :