Po łacinie sene muros znaczy stare mury. Semur był już Semurem w 606 roku, tak więc stare mury musiały tu chyba stać od zawsze.
Znajdziesz tu wszystko, czym każde porządne średniowieczne miasteczko powinno móc się pochwalić: budzącą respekt strażnicę o czterech wieżach, przysadziste obronne mury z okrągłymi basztami i barbakanem, gotycką kolegiatę Naszej Pani, brukowany rynek, strome uliczki i kręte schodki, a nawet rzekę z dwoma pralniami i trzy półkoliste mosty. Co prawda nie ma już warownego zamku, a bramy do miasta są zawsze otwarte, ale w końcu przed kim się tu dzisiaj bronić? Wojna stuletnia się skończyła, Szwajcarzy stali się bardziej pokojowi, a głównym wrogiem jest dziś ucieczka młodych do Paryża, ale ich to nawet dziesięciu odźwiernych nie powstrzyma.
W niedzielę rano na rynku jest targ, na którym można kupić daktyle i morele, sery prosto z Alp, suszoną kiełbasę, a w styczniu także nieodzowną galette des rois, czyli marcepanowy placek na święto Trzech Króli. Za piętnaście jedenasta dźwięk dzwonów odbija się echem od fasad malutkich kamieniczek, rozprasza sny.
Piękne miejsce. I tak sobie znowu czekam na więcej, przeglądając stare wpisy :)
OdpowiedzUsuń