niedziela, 18 stycznia 2009

Clos Vougeot


Dziś zapraszam cię do zamku Clos Vougeot na lampkę burgunda z winnicy Mongeard Mugneret. Jesteśmy w regionie, który znawcy win nazywają ''Cotes de nuits'', czyli ''Zbocza nocy''.

Tak, to ta ciemnozielona butelka z długą szyjką, zdmuchnij delikatnie kurz, prawie szesnaście lat już tu na nas czeka. Popatrz na etykietkę: 1993, świetny rocznik: wiosna przyszła wcześnie, nie było zbyt dużych mrozów, a upalne lato nie chciało się skończyć. AOC to tak zwana Kontrolowana Apelacja Pochodzenia. To znaczy, że specjalna komisja zbadała ziemię w winnicy, jej nasłonecznienie, odmianę winogron - musi to być pinot noir, zawartość cukru w moszczu, aromat i smak wina oraz wiele innych parametrów, o których zwykłemu śmiertelnikowi nawet się nie śniło i wydała wyrok: tak, to wino to prawdziwy burgund Clos Vougeot, po prostu idealny, istny burgundzki archetyp.

Weź teraz nożyk i odetnij nim wokół szyjki czarny papierek, wkręć korkociąg w wilgotny korek, tylko uważaj, żeby go nie przebić, bo wtedy w winie pływać będą korkowe okruszki. Pociągnij w górę: słyszałeś, jak korek leciutko westchnął wyskakując z butelki? W każdej butelce pełno jest takich westchnień i szeptów: właściciela winnicy, co zimą samotnie przemierza swoje wzgórza i obcina wyschnięte pędy zostawiając na każdej winorośli tylko dwa najsilniejsze, robotników, wyrywających chwasty, zgiętych w pół kobiet, które we wrześniowym słońcu obcinają brzemienne czarne grona, młodych chłopców, co znoszą ciężkie kosze do winnicy, cystersów, którzy przed tysiącem lat na kamienistych burgundzkich zboczach po raz pierwszy sadzili winne szczepy, a może i samej ziemi, co w kurzu i spiekocie co roku z miłością oddaje swoją krew.

Nalej nam wina do kieliszków. Spójrz pod światło: widzisz błyszczące w słońcu rubiny? Czujesz zapach rozgrzanej łąki, dojrzałych jagód, pierwszych czereśni, bakalii i przypraw z dalekich krajów? Nie pij jeszcze, zamknij na moment oczy. Trzymasz w dłoni zawinięty w skrawek karminowego jedwabiu cały świat.

1 komentarz :

  1. Ojej.... już prawie czuję ten smak....
    Muszę bardziej przycinać moje winorośle :) Cortina

    OdpowiedzUsuń