niedziela, 4 stycznia 2009

Lyon: Notre Dame de Fourviere

Został nam jeszcze deser. Siedzimy w zamkniętej restauracji na confetti i podeptanych serpentynach, szefowa w przypływie noworocznej litości zgodziła się nam zaserwować resztki z wczorajszej zabawy.

- To co chcesz jeszcze zobaczyć w Lyonie?
- Notre Dame de Fourviere.
- A wiesz, że tam jest mocno pod górkę?
- Stąd widać.
- I chce Ci się tam wdrapywać?
- Wiem, że jest zimno i ślisko, ale bardzo mi zależy, żeby tam pójść.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego?
- Bo podobno tamtejsze mozaiki nie mają sobie równych i nawet paryskie Sacre Coeur przy nich blednie, to cały świat złożony z centymetrowych emaliowanych pikseli. Bo ma cztery białe wieże bliżej nieba, niż cała reszta Lyonu. Bo ma dwa poziomy, jak dwa oddzielne kościoły, w których można równocześnie odprawić dwie msze. Bo tylko z tarasu za apsydą Rodan i Saona wyglądają jak dwie udomowione jaszczurki. Bo archanioł Michał wypatruje Cię z daleka.
- On na swojego smoka czeka z tym mieczem, a nie na mnie.
- Nieprawda, smoków już nie ma.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz