Gram loquitur, Dia vera docet, Rhe verba colorat,
Mus canit, Ar numerat, Geo ponderat, Ast colit astra.*
Tintinnabulum, dzwoneczki. Posłuchaj, jak brzmi dźwięk światła rozpraszającego ciemności.
Średniowiecze wcale nie było mroczne, z całych sił pięło się do światła. Sztuk wyzwolonych, czyli umiejętności godnych wolnego człowieka, jest siedem, cała ludzka mądrość spoczywa na tych siedmiu kolumnach, Martiannus Capella w V w. był o tym święcie przekonany. Obowiązkiem wolnego człowieka jest poznanie Bożego Słowa, ale nie bezmyślnie i ślepo, lecz poprzez systematyczne kształcenie się w sztuce literackiej i naukach ścisłych. Najpierw należy więc opanować studia nad Słowem, czyli Trivium, trzy drogi dostępu do literatury: retorykę, gramatykę i dialektykę. Później przyjdzie czas na krzyżujące się ścieżki Quadrivium, nauki o Rzeczach, które można pojąć tylko dzięki czterem gałęziom matematyki: arytmetyce, geometrii, astronomii i muzyce. Nie dziw się, muzyka naprawdę jest matematyką, tą, która pozwala oswoić czas i trwanie.
Odrobina tego średniowiecznego światła dociera do nas przez kolorowe szkiełka rozety sztuk wyzwolonych z 1180 r. w północnym ramieniu transeptu katedry w Laon. Błądząc wśród martwych kamiennych domów górnego miasta trudno uwierzyć, że kiedyś Laon było stolicą państwa Karolingów, do której ściągały barwne kupieckie karawany i światłe umysły z całej Europy, że jeszcze zanim pięć wież Notre Dame wyrosło ze wzgórza, studiował tu sam Pierre Abelard. Królową wszelkich nauk jest filozofia i to ona zasiada na tronie mądrości z berłem w dłoni w centrum rozety. Jako atrybut potęgi wcale nie potrzebny jej miecz - dumnie dzierży święte księgi. Jej stopy spoczywają na ziemi, ale głowa sięga chmur, gdyż jako jedyna obcuje z Bogiem twarzą w twarz. Tłumaczy studentom, że niczym po drabinie trzeba wspinać się ku światłu po szczeblach kolejnych sztuk wyzwolonych, tylko w ten sposób można posiąść mądrość. Wokół niej zgomadziły się wszystkie zacne damy (zaczynając od góry i zgodnie z ruchem wskazówek zegara): Retoryka dźwigająca księgi z antycznymi mowami, Gramatyka nauczająca dzieci, żywo gestykulująca Dialektyka, Astronomia wparująca się w astrolabium, Arytmetyka trzymająca nomogramy, Medycyna, bliska krewna siedmiu sióstr, Geometria kreśląca cyrklem architektoniczne plany i w końcu Muzyka. Usiadła bokiem na kamiennej ławce, w prawej dłoni trzyma pałeczkę, którą uderza w coś przypominającego dzwoneczki, a lewą zdaje się kłaść dźwięki w powietrzu, plączą się przez chwilę w skrywającej włosy woalce i lekkim lotem wzbiją się w górę, jeszcze przez chwilę podąża za nimi wzrokiem, zanim rozprysną się pod sklepieniem jak mydlane bańki.
Jaki kształt miały te dźwięki? Jak brzmiała świetlista melodia wygrywana przez najwspanialszą ze sztuk wyzwolonych? Co to za instrument? Z naszymi wszechmocnymi smartfonami w dłoni mamy wrażenie, że wiemy wszystko i że nosimy w kieszeni sumę dokonań minionych pokoleń. To nie tak, zupełnie nie tak, każda rewolucja brutalnie rwie wątłe nici kulturowego dziedzictwa, obiecuje światło i porządek, a niesie jedynie chaos, by później na zgliszczach budować od zera jakiś zupełnie nowy świat. Zgubiliśmy dzwoneczki z Laon.
Może słychać jeszcze ich echo u estońskiego kompozytora Arvo Parta? Przez dwadzieścia lat miotał się między dodekafonią i serializmem, by w końcu pozwolić się unieść gregoriańskim chorałom na wyżyny mistycznych doświadczeń. W połowie lat '70 postanawił odnaleźć utraconą prostotę, powrócić do perfekcyjnych akordów, oczywistych triad, jak śpiew trzech dzwoneczków z Laon. Nazwałem moją muzykę tintinnabulacją, bo brzmi jak tintinnabulum, jak dzwoneczki - tłumaczył zdziwionym nawykłym do hałasu współczesnym. Melodia i akompaniament stają się jednym. Moja muzyka jest jak białe światło, które zawiera w sobie wszystkie kolory. Tylko pryzmat może rozdzielić kolory i sprawić, że będą widoczne. Tym pryzmatem jest dusza słuchacza.
Tintinnabulum, średniowieczne dzwoneczki z Laon. Dźwięk światła rozpraszającego ciemności. Dźwięk nadziei.
Średniowiecze wcale nie było mroczne, z całych sił pięło się do światła. Sztuk wyzwolonych, czyli umiejętności godnych wolnego człowieka, jest siedem, cała ludzka mądrość spoczywa na tych siedmiu kolumnach, Martiannus Capella w V w. był o tym święcie przekonany. Obowiązkiem wolnego człowieka jest poznanie Bożego Słowa, ale nie bezmyślnie i ślepo, lecz poprzez systematyczne kształcenie się w sztuce literackiej i naukach ścisłych. Najpierw należy więc opanować studia nad Słowem, czyli Trivium, trzy drogi dostępu do literatury: retorykę, gramatykę i dialektykę. Później przyjdzie czas na krzyżujące się ścieżki Quadrivium, nauki o Rzeczach, które można pojąć tylko dzięki czterem gałęziom matematyki: arytmetyce, geometrii, astronomii i muzyce. Nie dziw się, muzyka naprawdę jest matematyką, tą, która pozwala oswoić czas i trwanie.
Odrobina tego średniowiecznego światła dociera do nas przez kolorowe szkiełka rozety sztuk wyzwolonych z 1180 r. w północnym ramieniu transeptu katedry w Laon. Błądząc wśród martwych kamiennych domów górnego miasta trudno uwierzyć, że kiedyś Laon było stolicą państwa Karolingów, do której ściągały barwne kupieckie karawany i światłe umysły z całej Europy, że jeszcze zanim pięć wież Notre Dame wyrosło ze wzgórza, studiował tu sam Pierre Abelard. Królową wszelkich nauk jest filozofia i to ona zasiada na tronie mądrości z berłem w dłoni w centrum rozety. Jako atrybut potęgi wcale nie potrzebny jej miecz - dumnie dzierży święte księgi. Jej stopy spoczywają na ziemi, ale głowa sięga chmur, gdyż jako jedyna obcuje z Bogiem twarzą w twarz. Tłumaczy studentom, że niczym po drabinie trzeba wspinać się ku światłu po szczeblach kolejnych sztuk wyzwolonych, tylko w ten sposób można posiąść mądrość. Wokół niej zgomadziły się wszystkie zacne damy (zaczynając od góry i zgodnie z ruchem wskazówek zegara): Retoryka dźwigająca księgi z antycznymi mowami, Gramatyka nauczająca dzieci, żywo gestykulująca Dialektyka, Astronomia wparująca się w astrolabium, Arytmetyka trzymająca nomogramy, Medycyna, bliska krewna siedmiu sióstr, Geometria kreśląca cyrklem architektoniczne plany i w końcu Muzyka. Usiadła bokiem na kamiennej ławce, w prawej dłoni trzyma pałeczkę, którą uderza w coś przypominającego dzwoneczki, a lewą zdaje się kłaść dźwięki w powietrzu, plączą się przez chwilę w skrywającej włosy woalce i lekkim lotem wzbiją się w górę, jeszcze przez chwilę podąża za nimi wzrokiem, zanim rozprysną się pod sklepieniem jak mydlane bańki.
Jaki kształt miały te dźwięki? Jak brzmiała świetlista melodia wygrywana przez najwspanialszą ze sztuk wyzwolonych? Co to za instrument? Z naszymi wszechmocnymi smartfonami w dłoni mamy wrażenie, że wiemy wszystko i że nosimy w kieszeni sumę dokonań minionych pokoleń. To nie tak, zupełnie nie tak, każda rewolucja brutalnie rwie wątłe nici kulturowego dziedzictwa, obiecuje światło i porządek, a niesie jedynie chaos, by później na zgliszczach budować od zera jakiś zupełnie nowy świat. Zgubiliśmy dzwoneczki z Laon.
Może słychać jeszcze ich echo u estońskiego kompozytora Arvo Parta? Przez dwadzieścia lat miotał się między dodekafonią i serializmem, by w końcu pozwolić się unieść gregoriańskim chorałom na wyżyny mistycznych doświadczeń. W połowie lat '70 postanawił odnaleźć utraconą prostotę, powrócić do perfekcyjnych akordów, oczywistych triad, jak śpiew trzech dzwoneczków z Laon. Nazwałem moją muzykę tintinnabulacją, bo brzmi jak tintinnabulum, jak dzwoneczki - tłumaczył zdziwionym nawykłym do hałasu współczesnym. Melodia i akompaniament stają się jednym. Moja muzyka jest jak białe światło, które zawiera w sobie wszystkie kolory. Tylko pryzmat może rozdzielić kolory i sprawić, że będą widoczne. Tym pryzmatem jest dusza słuchacza.
Tintinnabulum, średniowieczne dzwoneczki z Laon. Dźwięk światła rozpraszającego ciemności. Dźwięk nadziei.
* Gram (-atyka) mówi, Dia (-lektyka) naucza, Re (-toryka) barwi słowa, Muz (-yka) śpiewa, Ar (-ytmetyka) liczy, Geo (-metria) waży, Ast (-ronomia) zajmuje się ciałami niebieskimi.
Suzanne Martinet, La cathédrale de Laon, édition Art et Tourisme
Suzanne Martinet, La cathédrale de Laon, édition Art et Tourisme
Podejrzewam, że średniowieczna muzyka wywarłaby na mnie wrażenie. Odtworzenie instrumentów nie da już takiego samego efektu. Możemy sobie jedynie wyobrazić, jak brzmiała ta muzyka, nic poza tym... :)
OdpowiedzUsuńW tych wyobrażeniach może nas prowadzić sztuka, architektura, literatura... muzyka jest częścią większej całości. Niestety też wątpię w nasze możliwości odtworzenia tintinnabulum z Laon.
UsuńDziękuję za odwiedziny!