wtorek, 3 lutego 2009

Etretat: o rozkoszy


Jacques Lacan twierdził, że przyjemność i rozkosz mają ze sobą niewiele wspólnego. Przyjemności doznajemy zupełnie świadomie wtedy, gdy opada z nas wszelkie napięcie i zastępuje je wszechogarniający spokój i poczucie bezpieczeństwa: przyjemnie jest opalać się na plaży, wypić kawę z przyjaciółmi, przeczytać dobrze napisaną książkę. Rozkosz natomiast jest stanem, który przeżywamy w sytuacjach przełomowych, w chwilach, gdy przekraczamy jakąś granicę, gdy przyjmujemy wyzwanie - czasem nawet bolesne, gdy psychiczne napięcie zdaje się przewyższać nasze możliwości. Lacan uważał, że rozkoszy nigdy nie odczuwamy świadomie w chwili jej przeżywania - dopiero, kiedy jest już po wszyskim, przeczuwamy, że wydarzyło się coś niezwykłego, że przez moment byliśmy uwięzieni pomiędzy życiem a śmiercią.

Etretat to malutkie nadmorskie miasteczko w północnej Normandii. Wąziutka kamienista plaża, niczym dziura po wyrwanym zębie w szczęce falez, poza sezonem staje się własnością szydzących z wszystkiego mew. Może i mają rację kpiące ptaszyska, bo gdy spojrzy się na kolorowe domki ze szczytu wapiennych klifów, to faktycznie ludzka miara wydaje się śmieszna w obliczu bezkresu oceanu.

Etretat jest niebezpieczne, kilka nieśmiałych barierek nie jest w stanie ochronić ludzi rzuconych na pastwę bezlitosnego Piękna przed nimi samymi. Trudno oprzeć się pokusie, żeby podejść aż do samej krawędzi stumetrowej ściany, rozłożyć szeroko ramiona, poczuć w skrzydłach wznoszący się podmuch ciepłego wiatru i pozwolić mu ponieść się aż za horyzont.

Otworzysz oczy, aby przekonać się, że jednak ciągle jesteś tutaj, na skraju bezmiaru, że nie pociągnęło cię w dół niepojęte Piękno, poczujesz bijące oszalałe serce.

Dotknąłeś rozkoszy.

2 komentarze :

  1. No tak... Jeżeli w jednej notce wspominasz Lacana i opisujesz nieziemskie Etretat, i jeżeli opisujesz to właśnie TAK, to masz we mnie bezkrytyczną i zadomowioną czytelniczkę :)

    W Etretat spędziłam tylko jeden dzień, przed kilku laty, ale zapadł mi w pamięć chyba na zawsze. Przestrzeń!
    O Etretat pisał był bodajże Maupassant, tak mi się przypomina jakaś makabryczna nowela.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ada, dziękuję Ci bardzo za miłe słowa, dla takich komentarzy warto pisać :) Maupassant miał w Etretat całkiem ładną willę, Flaubert zresztą też, więc nie wykluczone, że wyprowadził na falezy swoich Bogu-ducha-winnych bohaterów.

    OdpowiedzUsuń