wtorek, 22 grudnia 2009

Reunion: Genealogia


Patrząc, jak żarłoczne nadmorskie miasta wdzierają się coraz wyżej na skaliste zbocza kaskadami kolorowych domków, aż trudno uwierzyć, że 400 lat temu na Reunion nie było ani jednego człowieka.

Arabowie, Anglicy, Holendrzy, Duńczycy i Portugalczycy rysowali Wyspę na swoich mapach szerokiego świata, ale raczej ku przestrodze, niż jako ląd, na którym warto postawić stopy. Dopiero Francuzi stwierdzili, że te bezwartościowe kamienie mogą się im do czegoś jednak przydać: bo i na Madagaskar blisko, i w drodze do Indii można napełnić beczki kryształową wodą z górskich wodospadów, zasuszyć owoce. W 1663 roku do czarnego skalistego brzegu dobił francuski okręt, z którego prawie siłą wypchnięto na ląd dwunastu osadników, dwie krowy i kozę. Taki mały test: przypłyniemy po nich za kilka lat i zobaczymy, jak się mają. Jak się okazało, mieli się świetnie. Osadnicy podzielili między siebie nadmorskie ziemie, jak kawałki tortu, wykarczowali lasy, narysowali dokładne mapy. Potem przybyli następni i następni, trzeba było szukać żon na Madagaskarze. A później i niewolników, gdy ziarenka kawy z Reunion podbiły paryskie kawiarnie. Tak więc pracowali do utraty tchu, nierzadko u własnych ciotek i babek, młodzi malgascy chłopcy, afrykańskie dziewczyny. Już wtedy patrząc mieszkańcom Reunion w oczy nie sposób było odgadnąć kto z nich jest niewolnikiem, a kto panem, geny mieszały się niestrudzenie w wielkim garze dziejów, kolor skóry stracił swoje podskórne znaczenie. Potem nadeszła era cukrowej trzciny, Hindusów zaciągniętych do pracy na plantacjach, chińskich handlarzy, wolności niewolników. Dziś jest czas turystów z całego świata, którzy wylegli grzać brzuchy na koralowych plażach, jak stada morskich słoni. Mieszają się religie, kultury, języki, wygodne kategorie istnieją tylko w naszych głowach.

Skąd pochodzisz? Ulubione pytanie Francuzów nie ma na Reunion najmniejszego sensu. Każda twarz jest zwierciadłem niełatwej historii Wyspy, każde drzewo genealogiczne jak las splątanych tamarynowców.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz