czwartek, 1 września 2016

Tréguier: Trzy wieże


Błękit nieba na zdjęciach oszukuje, że to był ciepły, lipcowy dzień, ale prawda jest zupełnie inna, obiektyw nie potrafi uchwycić lodowatego wiatru. Ulice Tréguier szczelnie obrośnięte kramami dorocznego targu staroci, przebijam się przez tłum ludzi ze spuszczonymi głowami, którzy jak lunatycy wpatrują się niewidzącym wzrokiem w rozłożone na bruku popsute zabawki, przykurzone domowe sprzęty i stosy za małych butów. Ja spoglądam w górę, na ustawione w rządku na transepcie trzy kamienne wieże, do których wysyła mnie schowany w kieszeni glejt: 

"16 km od Paimpol, z którego (nie, żebym się tu wymądrzał) będziecie się pewnie kierować w stronę przeprawy znajduje się, co? Cathédrale Saint-Tugdual de Tréguier! Tak więc, Droga Justyno, pełnij proszę honory Pani Ambasador (mojej przyszłorocznej Wyprawy) i, uprzejmie proszę, zapowiedz Gdzie i Komu trzeba - moje tam przybycie."

Łatwo znaleźć Świętego Iwo, ma dla siebie całą kaplicę, rzeźbiony neogotycki baldachim, kwiaty, marmury, kamienne lwy i ukłony adwokatów. Trudniej ze Świętym Tugdualem, pachnąca lawendą starsza pani, co rozdaje przy wejściu na krużganki plan katedry, miesza się i gubi: tak, Tugdual jest jednym z siedmiu fundatorów Chrześcijaństwa w Bretanii, tak, był pierwszym biskupem Tréguier w VI wieku, tak, katedra jest pod jego wezwaniem... tylko nic tu już z niego - poza kultem - nie zostało: żebra w Laval, czaszka w Chartres, kilka innych kosteczek w Crépy-en-Valois i w Château-Landon... Ambasadorska misja komplikuje się, jaskrawe światło XX-wiecznych witraży zniechęca do poszukiwań innych miejscowych dyplomatów w kolejnych kaplicach i w końcu walcząc z wiatrem przez północne drzwi wychodzimy na krużganki. Trzy wieże znów spoglądają na nas czujnym okiem. Pierwsza z lewej, wznosząca się na południowym ramieniu transeptu, to iglica z 1785 r., zdobna w serca, trefle, piki i karo - znaki swojego niechlubnego pochodzenia, ufundowana przez Ludwika XVI dzięki dochodom z królewskiej loterii. Ta na skrzyżowaniu nawy głównej i transeptu to gotycka wieża Sanctus z dzwonem, na dźwięk którego zginały się niegdyś wszystkie kolana. I jeszcze ta północna, przysadzista, pamiętająca czasy romańskiej katedry z białego kamienia z Caen: wieża Hasting... czy ktoś jeszcze w ogóle wie, dlaczego tak się właśnie nazywa? Trzy wieże, a każda z nich jak karta w historii kamiennego Przymierza. 

Pora przypomnieć sobie co nas tu sprowadza, więc w końcu zdobywam się na odwagę i przekazuję Strażniczkom powierzoną mi wiadomość. W odpowiedzi wszystkie trzy zgodnie wskazują palcem w niebo, które już za moment gęstą bretońską mżawką zstąpi na nasze głowy. 


1 komentarz :