Żeby spojrzeć w oczy wołom z Laon, trzeba się wdrapać prawie na sam czubek wieży - malutkie drzwi w tylnej części południowej nawy bocznej otwierają się na wąskie kręte schody prowadzące na platformę nad dzwonami. Szesnaście kamiennych wołów naturalnej wielkości stoi dumnie na honorowym miejscu, otaczają każdą z wież, niczym strażnicy wypatrujący na horyzoncie wrogich wojsk. Ale dlaczego woły? Tyle jest przecież innch zwierząt z bogatą symboliką, bardziej szlachetnych, nie upokorzonych przez kastrację, piękniejszych... No więc dlaczego woły?
Ano dlatego, że to właśnie wołom katedra w Laon zawdzięcza swoje istnienie. Trzeba było wytaszczyć te tysiące ton białego kamienia na sam wierzchołek wapiennego wzgórza! W okolicy nie było żadnej rzeki, którą można by spławić budulec na drewnianych tratwach, jak to miało miejsce w Paryżu, Rouen, czy w Strasbourgu. Co prawda mieszkańcy Laon od wieków wyciosywali wapienne bloki na budowę swoich domów na miejscu, tworząc we wnętrzu góry niekończący się labirynt wielopoziomowych piwnic, jednak żeby sprostać zapotrzebowaniu na miliony ton kamienia dla Notre Dame trzeba by zużyć prawie całe wzgórze. No więc zdecydowano się przywieźć kamienne bloki z odległego o 16 kilometrów kamieniołomu w Chermizy.
Przez prawie sto lat na stromych stokach trzeszczały skórzane chomąta, strzelały baty, zgrzane cielska pokornych wołów perliły się kroplami potu. Podobno czasem kiedy wyczerpane zwierzęta przystawały w drodze, zdarzało się, że pojawiał się biały wół, który pomagał im dźwigać jarzmo, cudowny wysłannik Opatrzności spoglądającej przychylnym okiem na śmiałe plany architektów.
Rogate sylwetki patrzące na turystów z piedestału zachodnich wież przypominają, że tylko harując jak wół tworzy się dzieła największe - te wykute w kamieniu, nieśmiertelne.
Laońskie woły w skali całej katedry do wypatrzenia tutaj - kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
No cóż: od dawna zbieram gargulce, różne stwory i potwory, żaby i wężydła ze starych katedr, ale - przyznaję się - wołów nie mam. Do głowy mi nie przyszły :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe! Dobrze, że je uwiecznili skoro się tak napracowały ... jak woły:)
OdpowiedzUsuńGargulce, maszkarony... poezja! Ja też uwielbiam i "zbieram" dziwne architektoniczne detale - o istnieniu wołów z Laon nie miałam pojęcia :)
OdpowiedzUsuńJasne, diabeł bardziej kusi niż anioł :) Tak mnie zainspirowałaś, że nie wytrzymałam i wrzuciłam swoje potworki ;)
OdpowiedzUsuń