Bréhat jest jak malutki różowy kamyczek, jeden z wielu, które rozsypały się do oceanu na północy Bretanii. Żadnych samochodów, niewielu turystów, jedna jedyna wciśnięta między skały plaża. I to światło!
Tak było dziewięć lat temu - na najbliższe dni zapowiadają nam iście bretońską pogodę: fale, deszcz i wiatr. Nic nie szkodzi, wiem jak sprawić, by Bréhat znów stała się moim prywatnym końcem świata. Znikam na tydzień, nie szukajcie mnie, nie pozwolę się znaleźć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz