Do samochodów na Wyspie mają prawo tylko miejscowi, nasz został na kontynencie i gdy przypływamy do portu Stiff zarezerwowane wcześniej rowery już na nas czekają. Do każdego wypożyczonego roweru transport bagaży na miejsce noclegowe gratis i choć wszystkie te maleńkie osady mają tu jakieś swoje nazwy, chłopak w porcie nie pyta nas, gdzie będziemy mieszkać, tylko u kogo. Ouessant liczy 800 stałych mieszkańców, wszyscy się znają, kartografia wyspy jest zapisem ludzkich historii, relacji, zależności.
- To już wszystko, możecie jechać.
- A nie macie jakichś kłódek, żeby nam tych pięknych rowerów nie ukradli?
- Nie ma takiej potrzeby, na Wyspie nie ma złodziei.
Zamieszkaliśmy u Elen. Biały domek na wzgórzu z widokiem na drugi brzeg doliny, tuż za podstawówką w Lampaul, jak to dobrze, że rowery miały przerzutki.
- To mój dom, zostawiam go pod waszą opieką. Tu jest łazienka, tu sypialnia, tu płyty z jazzem, tu wyspiarska literatura, zioła rosną tutaj, a tu jest garnek do gotowania krabów.
- A gdzie są klucze?
- Gdzieś tu powinny być... Jak chcecie, to oczywiście możecie zamykać dom, ale nie jest to konieczne, na Wyspie nie ma złodziei.
Na Ouessant nie rosną żadne drzewa i przez wieki jedyne drewno, jakie można tu było znaleźć pochodziło z roztrzaskanych o skały żaglowców. Ocean przynosił do kamienistych zatoczek fragmenty kadłubów, połamane maszty, niekiedy całe meble, wypchane ubraniami kufry i ciała topielców. Umarłych chowano na przybrzeżnych cmentarzach, a drewno wyciągano na brzeg i zostawiano do wyschnięcia. Znalazca kładł na swoim skarbie biały kamień i tyle wystarczało do oznaczenia własności respektowanej przez całą wyspiarską społeczność. Bowiem na Wyspie naprawdę nie ma złodziei.
- A gdzie są klucze?
- Gdzieś tu powinny być... Jak chcecie, to oczywiście możecie zamykać dom, ale nie jest to konieczne, na Wyspie nie ma złodziei.
Na Ouessant nie rosną żadne drzewa i przez wieki jedyne drewno, jakie można tu było znaleźć pochodziło z roztrzaskanych o skały żaglowców. Ocean przynosił do kamienistych zatoczek fragmenty kadłubów, połamane maszty, niekiedy całe meble, wypchane ubraniami kufry i ciała topielców. Umarłych chowano na przybrzeżnych cmentarzach, a drewno wyciągano na brzeg i zostawiano do wyschnięcia. Znalazca kładł na swoim skarbie biały kamień i tyle wystarczało do oznaczenia własności respektowanej przez całą wyspiarską społeczność. Bowiem na Wyspie naprawdę nie ma złodziei.
Jak to możliwe, Wyspo? Co takiego robisz z nami, żeśmy tu inni? Czyżby lepsi? Bliżsi innych, bliżsi siebie? Wyprani z brudu przez Ocean? Uwolnieni spod kłódek, zamków i kluczy? Z ufnością powierzeni Twojej opiece?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz