środa, 10 lutego 2010

Zupa Combalou


We francuskiej kuchni każde danie ma swój ściśle określony czas i miejsce. Konfitury je się na śniadanie, ser po daniu głównym, quiche na kolację, czekoladę do kawy, naleśniki na podwieczorek. Francuzi znający Polskę troszkę lepiej nie przestają się dziwić, że potrafimy zjeść byle co (wędlinę na śniadanie!), byle jak (na posmarowanej masłem kromce chleba!), byle kiedy (posiłek o 11 przed południem!) i byle gdzie (na niskim stoliku przed telewizorem!). Jednak jednym z największych zaskoczeń w poznawaniu polskich zwyczajów kulinarnych jest dla Francuzów nasz poczciwy polski rosół pojawiający się na niedzielnym stole jako wstęp do obiadu. No bo jak tak można?! Zupę je się tylko i wyłącznie w zimowe wieczory!

A ponieważ za naszym pikardyjskim oknem śnieg znów pobielił dachówki sąsiadów, proponuję Wam dziś na kolację serową zupę z wyżyny Combalou na południu Masywu Centralnego, gdzie błękitny Roquefort dojrzewa w skalnych piwnicach. Zupa jest taka, jaką lubią Francuzi: gęsta, kremowa i rozgrzewająca aż po czubki zmarzniętych palców.

Zupa Combalou

Składniki na 6 porcji:

1 cebula
3 łodygi selera naciowego z liśćmi
2 marchewki
30 g masła
100 g wędzonego boczku
4 łyżki kaszy manny
100 g sera Roquefort
3 łyżki śmietany
2 żółtka
Sól i pieprz

1. Obrać cebulę, marchewki i łodygi selera. Odciąć liście, przydadzą się później.
2. Zetrzeć warzywa na tarce z grubymi oczkami, podsmażać na maśle przez 8 minut.
3. Zalać warzywa 1,5 litra wody, lekko posolić. Gotować na małym ogniu przez 10 minut.
4. Zmiksować zupę blenderem na gładki krem. Wsypać kaszę mannę i gotować 4 minuty ciągle mieszając.
5. Boczek pokroić w słupki. Można albo go przysmażyć na patelni, albo obgotować w wodzie - będzie mniej tłusty. Odsączyć.
6. W misce utrzeć Roquefort ze śmietaną i żółtkami na gładką masę. Następnie stopniowo dodać szklankę gorącej zupy ciągle mieszając. Przelać z powrotem do garnka z zupą. Doprawić solą i pieprzem.
7. Podgrzewać zupę bardzo delikatnie uważając, żeby się nie zagotowała, ciągle mieszając.
8. Gdy zacznie gęstnieć, wlać na talerze, posypać drobno posiekanymi liśćmi selera i kawałkami boczku.

Od razu zima staje się bardziej znośna!

7 komentarzy :

  1. Nie wiem jak to się stało, byłam prawie pewna że napisałam, a tu proszę - nie ma!
    Zupa wygląda bajecznie i w sam raz na zimne i ponure dni kiedy zup się bardzo chce! Ciekawe tylko czy możliwa w wersji vege?
    Pozdrawiam ciepło, na przekór aurze
    joo:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Joo :)

    Myslę, że bezmięsna wersja jest jak najbardziej do zrobienia, boczek bez większej szkody można wyeliminować. Natomiast całkiem wegańsko będzie trudno - bez jajek niestety się nie uda.

    W Pikardii zima też nie daje za wygraną, wieje lodowaty wiatr, sól się kończy drogowcom, zanosi się na małą apokalipsę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Och wyglada przepysznie, na pewno zrobie !!!
    Do mojego meza nota bebe Fracuza, nic , a nic, na szczescie, nie pasuje do polskie przyslowie "francuski piesek" blogostanu dostaje, jak je polskie kanapeczki na sniadanie. Najlepsze te wiosenne z ogorkiem malosolnym, pomidorkiem....
    Aczkolwiek jak przyjezdzamy do Polski, gubi sie w naszych porach jedzenia...hi.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobiłam :) I jest przepyszna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Pikfe, cieszę się bardzo, że zupa Ci smakowała. To największy komplement dla moich kulinarnych wpisów, kiedy jakiś czytelnik zakasuje rękawy i wkracza do kuchni z blogowym przepisem. Dzięki!

    Elfiku, mój francuski mąż też zje wszystko (nawet zupę z CZERWONYCH BURAKÓW, o zgrozo!), natomiast do słodkiej śniadaniowej kawy z mlekiem kanapki na słono nie przełknie i już. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. To w takim razie powiem Ci, że to już nie piewszy raz :) Robiłam też tartę Tatin - jabłek ci u nas dostatek ;) I kusi tarta cytrynowa i oczywiście rolada. W końcu skuszą. Na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe podejscie do zupy - tylko w zime :)
    z podobnym spotkalem sie na zapomnianej przez boga i ludzi irlandzkiej wsi gdzie gospodarz wyjawil mi, z nieskrywana pogarda, ze zupe to podaje sie tylko chorym a zdrowy czlowiek to ma jesc "normalne rzeczy"!
    ogolnie znal tylko dwie zupy: pomidorowa z pulpetami i krem z dyni ale zapieral sie ze jadl je tylko kilka razy w zyciu jakby to jakis wstyd najwiekszy byl i plama na honorze :))))

    OdpowiedzUsuń