Wiosenna noc, można wyjąć ręce z kieszeni, miasto w księżycowej poświacie jest ciepłe i jedwabiste. Przed Notre Dame wciąż sporo turystów, kontemplują harmonię perfekcyjnie ociosanych kamieni, kolorowych szkiełek rozety, znieruchomiałego pod rzeźbiarskim dłutem korowodu świętych, królów i proroków.
Jak szeroko trzeba otworzyć uszy, by usłyszeć skamieniały gregoriański chorał? Jak szeroko trzeba otworzyć oczy, by dostrzec okruch doskonałości zdolny odbić kilka promieni Światła, dokładnie tyle, byśmy spojrzeli w niebo, by ugięły się nasze kolana?
W noc czarną i pustą niech świeci nam paryska Notre Dame, niech lśnią królewskim blaskiem jej niezliczone Siostry. Księżyce na naszą ziemską miarę, przeczucie istnienia wiekuistego Słońca. Wykuta w kamieniu nadzieja porannej zorzy.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz.
Serce krwawi nad losem Notre-Dame z 15. kwietnia 2019 r. Kocham Paryż...
OdpowiedzUsuń