Choć tegoroczny grudzień zupełnie nie zimowy, kościół Świętego Tomasza i tak przypomina lodową górę. Kłuje oczy bielą ścian, jak sople sterczą szpiczaste wieżyczki, a niepojęcie stromy dach wcina się w niebo lśniącą granią. Sklepienie tka się nad głową niczym kryształki płatków śniegu.
Trzeba było ocieplić chłód murów aksamitem kantat, draperiami fug, wymościć dźwiękami gniazdo wśród metalicznych słów i mrożących spojrzeń, więc spisywał bez wytchnienia czarnymi łzami nut brzmiące w myślach troski, namiętności, modlitwy. 27 lat w Lipsku, trzysta kantat, cztery Pasje, Magnificat D-dur, trzy oratoria*, wielka Msza h-moll, niezliczone utwory na organy, Sztuka Fugi, Wariacje Goldbergowskie. I jeszcze sześć partit na instrument klawiszowy, za które przyszłam dziś podziękować.
Telemann za nic w świecie nie chciał tej posady. Być kantorem w Lipsku to żaden prestiż, nie rozumiał, że nie o to w życiu chodzi. Żebra kościoła jak szkielet wielkiej ryby, trzeba nieść wiadomość, że jest jakieś "Poza", ta muzyka jest tego świadectwem, uchyla drzwi. Ciebie też może ocalić, otwórz uszy mieszkańcu Niniwy.
Telemann za nic w świecie nie chciał tej posady. Być kantorem w Lipsku to żaden prestiż, nie rozumiał, że nie o to w życiu chodzi. Żebra kościoła jak szkielet wielkiej ryby, trzeba nieść wiadomość, że jest jakieś "Poza", ta muzyka jest tego świadectwem, uchyla drzwi. Ciebie też może ocalić, otwórz uszy mieszkańcu Niniwy.
Na wmurowanej w posadzkę prezbiterium nagrobnej płycie litery nazwiska jak cztery nuty tulące się do siebie na klawiaturze w ostatniej niedokończonej fudze: BACH.
Można się poczuć malutkim ....
OdpowiedzUsuńi wielkim , kiedy muzyka wypełnia to wnętrze
Pozdrawiam ciepło
Masz rację, muzyka ma wielką moc. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
Usuń