piątek, 27 listopada 2015

Pamiętniki z Martyniki. Dzień 5. Morne des Esses.


Nad Atlantykiem jak zwykle chłodniej, droga z portu Sainte Marie do Morne des Esses pnie się prawie pionowo w górę - i nie jest to hiperbola. Wąska skalna półka, przepaście po jednej, a czasami nawet po obu stronach, żeby jeździć samochodem po Martynice trzeba mieć dobre hamulce i stalowe nerwy. Ze szczytu widok na kryte czerwoną dachówką domki trzymające się cudem stromych zboczy, strzelające w niebo fajerwerki palm, poletka bananów i trzciny cukrowej. 

Tegoroczne małżeńskie negocjacje o zamianie pola buraków cukrowych na pole trzciny uważam za otwarte.  

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz